Małe mieszkanko a dziecko

Wracając do tematu małego mieszkania...

Ilu z nas, rodziców, zastanawiało się, jak zmieścić cały sprzęt niezbędny do pielęgnacji dziecka w niewielkiej kawalerce albo (jak w naszym przypadku) w mieszkaniu dwupokojowym, ale o powierzchni mniejszej od niejednej kawalerki? Wiadomo, każdemu marzy się osobny pokoik dla dziecka, gdzie pomalujemy ściany na pastelowy kolor, założymy lampkę w misie, będziemy mieć osobną komodę z przewijakiem... Taaak... Nam też się marzyło.

Przygotowania do urządzenia mieszkania pod potrzeby nowego członka naszej rodziny zaczęliśmy od... łazienki. I to grubo przed zaplanowaną ciążą. Ot, żeby nie zostawiać na ostatnią chwilę. Tak się akurat zdarzyło, że kupiliśmy mieszkanie, w którym zainstalowano kabinę prysznicową. Z przyczyn czysto praktycznych: łazienka jest maleńka i poprzedni właściciele chcieli zachować w niej możliwość jakiegokolwiek manewru. My za to chcieliśmy wannę i wreszcie udało się wychodzić taką, która by weszła w naszą łazienkę. Myśleliśmy perspektywicznie – bo przecież najlepiej kąpać dziecko w wannie, żeby miało możliwość wypluskania się do woli.

Drugim udogodnieniem było zrobienie blatu (z umywalką), pod którym udało umieścić się pralkę i parę przydatnych szafek. Blat oczywiście był pomyślany pod przyszłe przewijanie dzidziusia i pielęgnację „około-kąpielową”. Nad blatem zawiesiłam przybornik z tkaniny i miałam wszystko pod ręką. Dostosowanie łazienki do naszych wyobrażeń wcale nie pochłonęło majątku i większość prac byliśmy w stanie zrobić sami. Dodam, że pomieszczenie ma wymiary 1,5 m x 2 m, więc nie należy do przestronnych. Da się? Da się.

I jeszcze wanienka... Zorientowaliśmy się, że trzeba skombinować miejsce do kąpieli noworodka. Jakoś nie uśmiechało mi się ustawianie wanienki na środku stołu w dużym pokoju. Zainwestowaliśmy w stojak pod wanienkę, który na styk mieścił się na środku łazienki między wanną i blatem. Przydawał się przez pierwsze pół roku, bo od kiedy Dzidzia siedzi, wanienkę umieszczamy w wannie – może wtedy chlapać do woli :-)

Na drugi ogień poszedł mniejszy pokój, który wydawał nam się zapakowany meblami do granic możliwości: Szafa po sufit robiona kiedyś na wymiar (nie do ruszenia), łóżko wciśnięte na styk (żal zastępować coś tak idealnie pasujące) i biurko z komputerem. Wyprowadziliśmy zatem komputer. W jego miejsce idealnie wkomponowało się łóżeczko z szufladą na dole. Ta szuflada okazała się jednak niewypałem, bo wysuwała się tylko przy złożonym naszym łóżku (więc dostęp w nocy był niemożliwy), a w dodatku okazała się o 1 cm za płytka, żeby weszły tam paczki z pieluchami... Mówi się trudno...

Zamiast wymarzonej komody z przewijakiem, kupiliśmy taki z nóżkami do zakładania na łóżeczko. Póki Dzidzia była mała, był zainstalowany właściwie bez przerwy. Kiedy podrosła, zakładaliśmy go tylko na dzień, kiedy nie była w łóżeczku. Do tego szafeczka z przyborami do przewijania zawieszona na ścianie. I tyle.

Może kogoś te opisy znudzą. A może zainspirują. Chodzi mi tylko o to, żebyśmy zrozumieli, że można urządzić wygodnie kącik dla dziecka, nie wydając przy tym fortuny. Nie każdy ma wielopokojowe mieszkanie czy dom, gdzie może puścić wodze fantazji. Nie każdego też stać na takie wydatki. Szkoda, że najczęściej oglądamy wnętrza piękne, sterylne i nie na naszą kieszeń, a nikt nie poradzi, jak urządzić małe mieszkanie przy BARDZO ograniczonym budżecie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szkoła w czasach pandemii

Nauka w domu

Praca z domu - fakty i mity