Gimnastyka wiosenna
Znów mnie nie było sporo. Ale ostatnio naprawdę funkcjonuję na ostatnich nogach. W pracy młyn nieustający, a w domu istna karuzela! Ostatnio postanowiłam WRESZCIE wziąć się za siebie. Tak wiem, pisałam o "powrocie do formy" dokładnie pięć miesięcy temu, ale wstyd się przyznać - w ogóle się nie zabrałam do ćwiczeń. Bo działo się bardzo dużo... Niestety nie tylko dobre rzeczy mnie spotykały w tym czasie... Zawsze sobie jednak powtarzam, że szklanka jest do połowy pełna i jakoś trzeba iść do przodu. Tak więc odpaliłam wreszcie płytę z ćwiczeniami, którą sprezentowała mi dawno temu kochana siostra. Muszę przyznać, że trafiła z tą płytą w dziesiątkę, bo właśnie takich ćwiczeń potrzebowałam. Pomijam kwestię, że Cindy Crawford zaczęła ćwiczyć wkrótce po porodzie, a ja raczyłam odczekać prawie rok. Ale stwierdziłam, że lepiej późno niż wcale, prawda? Pełna zapału zrobiłam rozgrzewkę i... do akcji wkroczył mój ukochany wampirek. Krótkie wyjaśnienie: "wampirek" w