Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2015

Chorobowe

Kto nie ma dzieci, ten nie zrozumie. Kto ma – wie doskonale, o czym mówię. Bo kto nie był zmuszony wziąć choć raz opieki nad chorym dzieckiem… Punkt widzenia osób nie-dzieciatych: „no i znowu na chorobowym!”, „co to dziecko tak ciągle mu/jej choruje?”, „może by zmienił/a lekarza?”, „może coś nie tak z tym dzieckiem?” etc. Punkt widzenia osób dzieciatych: „znowu będą się wściekać w pracy”. Ale co tu robić, kiedy z nosa się leje, gardło czerwone, gorączka średnio po 38 stopni, a w przedszkolu co drugie dziecko wydaje z siebie charkot gruźlika. Kiedy to się stało, że przeciętny rodzic ma wyrzuty sumienia, bo podejmuje jedyną możliwą decyzję, czyli zostaje z dzieckiem w domu? To, o czym piszę, nie dotyczy sytuacji na rynku pracy. Bo nie chodzi mi tutaj o niepewność zatrudnienia i konieczność wykazania się przed pracodawcą pełną dyspozycyjnością. Chodzi mi o podejście współpracowników, którzy muszą zastąpić w pracy kolegę lub koleżankę biorących opiekę nad chorym dzieckiem. Wiad