Wakacje z maluszkiem
Wiem, że miało być o rzeczach niepotrzebnych, ale postanowiłam wtrącić coś bardziej na bieżąco. Właśnie wróciłam z wczasów z maluszkiem i mam tyle zebranych doświadczeń, że chyba pęknę z nadmiaru wrażeń :-)) Przede wszystkim mały komentarz do poprzedniego postu nt. rzeczy niekoniecznie potrzebnych . W ostatnim punkcie napisałam o łóżeczku turystycznym, które przez ostatni rok nazbierało trochę kurzu w mieszkaniu moich teściów. Zakupiliśmy to łóżeczko z myślą o wyjazdach na weekendy do moich rodziców. Ale po jakimś czasie sprawili oni wnuczce normalne drewniane łóżeczko i okazało się nagle, że "wtopiliśmy" kasę, kupując niepotrzebny gadżet. Po jakimś czasie znaleźliśmy nowe zastosowanie dla łóżeczka turystycznego. Ja wracałam do pracy, a dzidzią mieli zająć się moi teściowie. Nie chcieliśmy zagracać ich mieszkania, więc łóżeczko turystyczne wydawało się idealnym rozwiązaniem. Tyle że nie chciało się dziadkom kombinować ze składaniem go na weekendy i rozkładaniem w pon