Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2012

Jutro Dzień Matki!

Jest taka piosenka śpiewana przez Celine Dion "Goodbye's the saddest word". Piosenka, która zawsze mnie wzrusza, bo myślę wtedy o mojej mamie. I ostatnio też trochę o sobie, bo przecież sama też jestem mamą. A kto chce, niech sobie posłucha w domowym zaciszu i pomyśli o swoich mamach... Mamma You gave life to me Turned a baby into a lady   Mamma All you had to offer Was the promise of a lifetime of love   Now I know There is no other Love like a mother's love for her child   And I know A love so complete Someday must leave Must say goodbye   Goodbye's the saddest word I'll ever hear Goodbye's the last time I will hold you near Someday you'll say that word and I will cry It'll break my heart to hear you say goodbye   Mamma You gave love to me Turned a young one into a woman   Mamma All I ever needed Was a guarantee of you loving me   'Cause I know There is no other Love like a mother's love for her child  

Gorączka

Czy ktoś z Was zastanawiał się kiedykolwiek, jak nie należy przekazywać wiadomości o tym, że Wasze dziecko zachorowało? Jeśli nie, to podpowiem Wam, jaki sposób niezawodnie przyprawi Was o zawał serca. Siedzę wczoraj w pracy z głową pełną spraw służbowych, kiedy zadzwonił telefon. Moja teściowa zwykle dzwoni w sytuacjach kryzysowych, a takich od jej opieki nad Młodą było nie więcej niż dwie. Więc jak zobaczyłam, że dzwoni, od razu wiedziałam, że coś się stało. Z góry założyłam jednak, że pewnie chodzi o niejedzenie, bo tego dotyczyły poprzednie telefony. Odebrałam i usłyszałam BARDZO ZMARTWIONY głos: "Wiesz co? Z Młodą jest chyba coś nie tak..." W tym momencie wyobraźnia zwykle rozpoczyna szalony bieg. Trwa to może kilka sekund, ale przykłady tego "czegoś nie tak" mnożą się jak robactwo! Serce przyspiesza... Po czym racjonalnie człowiek zadaje pytanie o doprecyzowanie, co babcia ma na myśli. Okazało się, że Młoda złapała gorączkę. Nie wiadomo kiedy i gd

Gryziemy

W przerwie mojej twórczości wrzucam coś z realnego życia. Bo tak na marginesie chciałam dodać, że opowiadania w zakładce "Literatura NIE-faktu" to czysta fikcja. Moja wyobraźnia płata mi czasami figle i wychodzą z tego takie kwiatki :-) A teraz coś bardziej na serio. Gryziemy. Mamy już 6 wyrżniętych ząbków i gryziemy wszystko jak leci. Najchętniej mamę w szyję lub ramię podczas przytulania. Albo wzdłuż ręki. I ostatnio miałam poważną rozmowę z babcią na ten temat. Bo staramy się uczyć Młodą, że gryzienie ludzi to nie za bardzo odpowiednia metoda wyrażania swoich uczuć. A babcia mówi "Nie gryź babci", po czym śmieje się radośnie. I co z tego rozumie mały człowieczek? Rozumie, że to super zabawa. Czyli nie do końca to, o co nam chodziło... Gryzienie ma też swoje dobre strony. Właśnie zaczynamy odkrywać samodzielne jedzenie obiadu. Ostatnio karmiłyśmy się w ten sposób, że Młoda przychodziła sobie "na gryza". I tym sposobem pochłonęła cały talerz. Pra