Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2011

Święta, święta i po świętach…

Tak długo się czeka na Święta i zawsze mijają za szybko. Tym razem był to czas o tyle wyjątkowy, że po raz pierwszy przeżywaliśmy go z Dzidzią... Jest coś niesamowitego w przeżywaniu Świąt w komplecie. Mam na myśli siebie, męża i naszą pociechę. Rok temu o tej porze głaskałam brzuch i martwiłam się, jak ja – przy moim niskim progu bólu – urodzę dziecko, marząc jednocześnie, żeby już je tulić do siebie. Teraz moja Dzidzia codziennie dostarcza mi tyle radości, że wydaje mi się, że moje serce nie pomieści całej tej miłości. A ono codziennie mieści jej coraz więcej. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

Żeby nie było za różowo…

Tuż przed Świętami gruchnęła na mnie wiadomość: mam nadczynność tarczycy! Informacja o tyle dziwna, że do tej pory leczyłam się raczej z niedoczynności... Hmmm... Co gorsza okazało się, że na dwie podejrzewane przez endokrynologa choroby mam tę poważniejszą i wymagającą leczenia. Zaczęło się niewinnie - od puchnięcia nóg. Jak w ciąży. Machnęłam ręką, bo cóż to za nowość dla kobiety, która w ciąży niejedno już przeszła. Jednak po kilku dniach zdecydowałam się na wizytę u lekarza pierwszego kontaktu. Zlecił badania, po czym zrobił EKG i wysłał do szpitala. Każda matka mnie zrozumie, kiedy powiem, jakiego złapałam doła na myśl o spędzeniu choćby kilku dni z daleka od mojego maleństwa. Szczęście w nieszczęściu - nie chcieli mnie w szpitalu. To nie Leśna Góra, gdzie obchodzą się z człowiekiem jak z człowiekiem. Tu najpierw trzeba odsiedzieć swoje, zanim ktoś łaskawie cię przyjmie, a potem ponownie się czeka na wyniki badań. I wreszcie po 6 godzinach wypuszczają cię na wolność z zal

Opowieść wigilijna

Zbliża się Wigilia... Czas wyjątkowy. Rodzinny. Od kiedy pamiętam Wigilia miała specyficzny zapach: choinki, śniegu i gotowanych potraw na wieczerzę wigilijną. Tylko tego wieczoru karp tak naprawdę mi smakuje. I nawet życzenia mają swój niezwykły urok, gdy dzielimy się opłatkiem z najbliższymi. Niestety... Nadchodzi taki moment w życiu człowieka, kiedy staje się dorosły i zakłada rodzinę. No dobrze... nie jest to aż takie nieszczęście! Ale mało kto uświadamia sobie, że już nie będzie takich samych świąt, jakie pamięta z dzieciństwa i wczesnej młodości. Bo wychodząc za mąż / żeniąc się, wchodzimy do nowej rodziny i od tej pory trzeba dzielić czas między bliskich swoich i swej połówki. Dzisiaj naszła mnie refleksja związana ze spędzaniem Wigilii i Świąt u moich rodziców i u rodziców mojego męża. Różnica jest kolosalna i wynika z prostej przyczyny: podejścia do wiary. W domu rodzinnym bardzo religijnie podchodzimy do Świąt, przed wieczerzą wigilijną czytamy Pismo Święte i mod