Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2012

O zachowaniu się przy stole

Trudne chwile przeżywa matka, która nie ma już wyłącznego wpływu na wychowanie swojego dziecka. Myślę, że nie jestem odosobniona w tym poczuciu. A zaraz przytoczę przykład tego, jak separacja matki i dziecka może się odbić na dotychczasowych relacjach. Poruszę temat jedzenia. A raczej karmienia. Na inne tematy też przyjdzie jeszcze czas, jak sądzę... Bo mam trochę przemyśleń. Ostatnie kilka tygodni zajęło mi małe śledztwo pt. dlaczego moje dziecko nie chce jeść. Dodam, że nie chce jeść zupek, które wcześniej uwielbiało. Pluje dalej jak widzi i nic nie działa: ani prośba, ani groźba. Nic. Kompletnie. Za to u babci, u której spędza przedpołudnia od poniedziałku do piątku, zawsze zjada cały obiadek. Gdzie haczyk? Hmmm... Nie było to proste. Musiałam uciec się do małego podstępu i wreszcie po wielu zabiegach dyplomatycznych uzyskałam upragnioną wiedzę. Dziadkowie wpadli bowiem na genialny pomysł, żeby zrobić z obiadu coś w rodzaju spektaklu. Odbywa się to mniej więcej tak, że

Walentynki z Dzidzią

Dziś Walentynki... Zazwyczaj cała ta otoczka różowo - czerwona tylko działała mi na nerwy. Wczoraj w sklepie prawie dostałam oczopląsu na widok tych wszystkich serduszek z napisem "I love you". Osobiście nigdy nie traktowałam tego dnia jakoś specjalnie. Uważałam, że każdy dzień jest świętem kochających się ludzi. Tyle, że pojawienie się dziecka w rodzinie wpływa dość istotnie na to świętowanie... Rodzice muszą się nieźle napocić, żeby wyrwać się spod kurateli swojej pociechy. Która - że wspomnę na marginesie - ma osławiony już radar pt. "wyczuję, kiedy jest najbardziej nieodpowiedni moment na przypomnienie o sobie". Generalnie dziecko zmienia życie pary w życie rodziny. Kto ma dziecko, ten zrozumie. Najważniejsze jest wtedy uporządkowanie sobie życia w taki sposób, żeby wszystko nadal było naturalne. Czyli żeby wszystko było po staremu, ale w nowych warunkach. To nasze pierwsze Walentynki z Dzidzią. Dzień jak co dzień. Nic nadzwyczajnego, bo my nie podą

Brak słów

Sama nie wiem, co napisać... Od dwóch tygodni razem z większością Polaków śledziłam losy małej Madzi z Sosnowca. A raczej losy jej matki, która wodziła za nos rodzinę, policję i nas wszystkich. W głowie mi się to wszystko nie mieści! Nie zamierzam być kolejną osobą, która będzie temat analizować na dziesiątą stronę. Chyba jestem zbyt wrażliwa na to. Na samą myśl o tej sytuacji mam ciarki na plecach. Nie wiem, czy byłabym aż tak wstrząśnięta, gdyby nie to, że sama jestem matką... Po prostu nie znajduję słów. Nie mogę... ['] ['] [']

Spacery na mrozie

Doczekaliśmy się zimy. Prawdziwej zimy z mrozami poniżej 15 stopni. Wszystko pięknie, ale co tu zrobić ze spacerami? Cóż...Jakiś czas temu oglądałam program z gatunku poradnikowych, w którym rozmawiano właśnie o spacerowaniu z dzieckiem zimą. Dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy. Przede wszystkim nie powinniśmy pozwalać na to, żeby nam dziecko zasnęło, bo podczas snu rozluźniają się mięśnie i zimne powietrze będzie wpadać prosto do płuc drogą szeroką jak autostrada. Wcześniej nawet nie pomyślałabym o takich konsekwencjach, choć na logikę wszystko do siebie pasuje. Druga sprawa to temperatura. Nie powinno się wychodzić na spacer z dzieckiem, jeśli temperatura spada poniżej -10 stopni. Gdzieś doczytałam potem, że warto wtedy dziecko "werandować", ale myślę, że to już jest indywidualna decyzja rodziców. Kiedy ma się małe dziecko, człowiek strasznie jest przewrażliwiony na punkcie tego, co trzeba, a czego nie wolno. Spacery są niejako obowiązkiem z wielu powodów -