Mamą być...
Niedawno przeczytałam wpis na jednym z blogów nt. tego, czego nie powinno się mówić matkom. Wiecie, teksty w stylu: pewnie dawno nigdzie nie byłaś, musisz być zmęczona, kiedy wracasz do pracy… i takie tam. Oczywiście pod wpisem sypnął się grad komentarzy w stylu: sama chciałaś, to teraz nie narzekaj. Zupełnie jakbym miała deja vu z czasu ciąży, kiedy stałam w długaśnej kolejce do toalety i żadna z „współczujących dam” nie przepuściła ciężarówki praktycznie na rozsypce. Dopiero pani z obsługi dała klucz do „lewej” toalety. Z dobrego serca lub w obawie, że nie wytrzymam i będzie mnóstwo sprzątania (to żart! Oczywiście, że z dobrego serca!) I naszła mnie refleksja. Żarty umęczonych mam o umęczonych mamach zrozumieją tylko (a raczej: przede wszystkim) umęczone mamy. Nic dziwnego, że pod wpisem posypały się wredne komentarze i licytacja, kto ma gorzej. Pisali je ludzie, którzy nie złapali ironii i żartu. Trochę to przerażające. Trochę niepokojące. Bo dla mnie kobieta w ciąży lub matka z