Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2012

Bolesne ząbkowanie

Przychodzi taki moment w życiu rodzica, kiedy musi zmierzyć się z procesem ząbkowania swojej pociechy. Jest to proces bolesny - zarówno dla biednego maluszka, jak i dla jego opiekunów. Dzidzia ząbkuje od dobrych paru miesięcy, ale coś się te ząbki wyrżnąć nie chcą. Zgryzła już niemal wszystko, co było do zgryzienia. Nawet wózek się nie oparł atakowi swędzących dziąsełek. Jakby te ząbki miały choć cień przyzwoitości, wyszłyby z litości dla Dzidzi i sprzętów ją otaczających :-) Testujemy z Dzidzią różne mechanizmy ulżenia jej w cierpieniu. Od najprostszej skórki chleba, przez żele zakupione w aptece, po gryzaczki wodne, które chłodzimy w lodówce. Wszystko działa z podobną skutecznością.  Jakby się tak przyjrzeć z boku, to nawet zabawnie to może wyglądać. Rodzice staną na głowie, żeby ulżyć dziecku. To ta cudowna właściwość rodziców. Jeżeli oczywiście są to ludzie normalni. Rodzicielstwo w niepojęty sposób leczy z egoizmu i uczy odpowiedzialności za najbliższych...

Kilka słów o noszeniu na rękach

Ostatnio Dzidzia dość często bywa w towarzystwie babć, dziadków, cioć i wujków. Wtedy zawsze znajdzie się ktoś, kto zapragnie ją wziąć na ręce. I przy tej okazji chciałabym skrobnąć o dość powszechnym problemie, jakim jest noszenie na rękach. Dzidzia do tej pory była dość samodzielna. Najczęściej siedziała sobie w wózku lub w kąciku i bawiła się różnymi zabawkami. A teraz? Moje dziecko już nie usiedzi w wózku! Jak tylko znajdzie kawałek jakiejś ręki, chwyta się kurczowo i podciąga się do góry. Wszystko po to, żeby ją wziąć na ręce. Jeśli taki przechodzący obok jej nie weźmie, Dzidzia głośno wyraża swoją dezaprobatę. Zastanawiamy teraz, jak poradzić sobie z tym fantem... Zdaję sobie sprawę z tego, że noszona na rękach więcej widzi i ma możliwość szybszego poznawania świata. Ale nie podoba mi się to, że jest to obecnie jedyna forma przemieszczania się Dzidzi, jeśli w pobliżu znajduje się ktoś dorosły. Znacznie bardziej wolimy skupić się na nauce chodzenia czy raczkowaniu. Do

Wspominki ciążowe

Moja przyjaciółka jest w ciąży. Spotkałyśmy się niedawno i wzięło mnie na wspominki tego (jednego z najpiękniejszych dla mnie) okresu życia.

Za wcześnie na macierzyństwo

Niedawno w moim życiu wydarzyło się coś, co skłoniło mnie do refleksji nad tym, kiedy jest odpowiedni czas na zostanie rodzicem. I nad tym, że trzeba uważać na to, kogo wpuszcza się do swojego życia. Ale może od początku... Ponad rok temu poznałam dziewczynę, z którą miałyśmy wiele wspólnego. Między innymi obie byłyśmy w ciąży w tym samym czasie. Z tym, że moje dziecko było zaplanowane i oczekiwane. U niej - było wynikiem presji otoczenia tj. rodziców i męża. Z perspektywy czasu i mając na względzie smutny koniec naszej znajomości, muszę stwierdzić, że dziewczyna okazała się kompletnie niedojrzała do roli matki. I chyba też trochę do roli żony, bo jak tylko pojawiły się trudności w małżeństwie, postanowiła się rozwieść. Dziecko zaczęło sprawiać problemy, postanowiła podrzucić je do rodziców, teściów lub opiekunki. Do pracy poszła, żeby odpocząć od dziecka... I po kilku miesiącach stwierdziła, że nie była gotowa na macierzyństwo. Powiedziałabym: żadna z nas nie jest. Bycie

Lęk przed wielkim dniem

Dzisiaj szepnę dobre słówko w stronę Angeliny. Z racji, że odwiedzamy się dość regularnie na swoich blogach, postanowiłam trochę podnieść na duchu koleżankę po fachu (póki co ciężarówki, a wkrótce pełnoetatowej mamy).