Kilka słów o noszeniu na rękach

Ostatnio Dzidzia dość często bywa w towarzystwie babć, dziadków, cioć i wujków. Wtedy zawsze znajdzie się ktoś, kto zapragnie ją wziąć na ręce. I przy tej okazji chciałabym skrobnąć o dość powszechnym problemie, jakim jest noszenie na rękach. Dzidzia do tej pory była dość samodzielna. Najczęściej siedziała sobie w wózku lub w kąciku i bawiła się różnymi zabawkami. A teraz?

Moje dziecko już nie usiedzi w wózku! Jak tylko znajdzie kawałek jakiejś ręki, chwyta się kurczowo i podciąga się do góry. Wszystko po to, żeby ją wziąć na ręce. Jeśli taki przechodzący obok jej nie weźmie, Dzidzia głośno wyraża swoją dezaprobatę.

Zastanawiamy teraz, jak poradzić sobie z tym fantem... Zdaję sobie sprawę z tego, że noszona na rękach więcej widzi i ma możliwość szybszego poznawania świata. Ale nie podoba mi się to, że jest to obecnie jedyna forma przemieszczania się Dzidzi, jeśli w pobliżu znajduje się ktoś dorosły. Znacznie bardziej wolimy skupić się na nauce chodzenia czy raczkowaniu.

Dodam na marginesie, że właśnie uświadomiliśmy sobie, że znaleźliśmy się w tym momencie rozwoju Dzidzi, kiedy zaczyna ona uczyć się manipulacji. Po czym się zorientowaliśmy? Po czarowaniu spojrzeniem. Jest całkowicie świadoma tego, że jak popatrzy na nas tak słodko, to serce nam zmięknie. I Dzidzia osiągnie swój cel. Muszę przyznać, że ta technika jest bardzo skuteczna... Strasznie trudno wychowywać takie słodziutkie dziecko!

Komentarze

  1. o! to mnie martwi bardziej niż wypróżnianie się na oczach innych! Że wszystkie babcie i ciocie, którym już teraz macica świruje na temat maleństwa będą go rozpieszczać, a potem ja sama zostanę z dzieckiem i, co najgorsze, nie będę potrafiła przywrócić harmonii i porządku, bo nie potrafię być konsekwentna... Zresztą. jak można być konsekwentnym w stosunku do takiego maleństwa!

    OdpowiedzUsuń
  2. No, ja z konsekwencją nie mam problemów. Ale nie ukrywam - jest trudno. Powtarzam sobie jednak, że muszę być konsekwentna, bo Dzidzia - jak wszystkie dzieci - jest bardzo sprytna. I jak tylko wyczuje, że granicę można przesunąć, to będzie do tego dążyć. Dlatego jeśli wyznaczam granicę, pilnuję siebie samej, żeby nie zmieniać zdania. Co do ciotek i babci - nie martw się. Dzidzia wie, że przy rodzicach nie pozwala sobie na to, na co może sobie pozwolić przy ciociach i babciach :-))

    OdpowiedzUsuń
  3. Szymon też tak ma. Jak tylko ma okazję, to "na rączki". Walczę z tym ile wlezie, ale cóż, często zdarza się przegrać. No i wiadomo właśnie, że wszelkie imprezy czy znajzdy rodzinne zdecydowanie ułatwiają zakodowanie noszenia na rączkach w główce małego dzieciaczka ;).

    OdpowiedzUsuń
  4. Branie na ręce to jedno - wiadomo, że każde dziecko od czasu do czasu się nosi. Ale najgorsze jest nauczenie dziecka, że noszenie na rękach to jedyny sposób przemieszczania się. Nasza Młoda preferuje własne nóżki, a rączki rodziców, dziadków czy cioci występują tylko w sytuacjach wyjątkowych. I to taki mały sukces wychowawczy...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Szkoła w czasach pandemii

Nauka w domu

Praca z domu - fakty i mity