Maluch

Postarałam się zebrać w jednym miejscu porady i refleksje dotyczące małego dziecka - od niemowlaka do przedszkolaka. Podział ten jest dość umowny, bo mój blog to nie kompendium wiedzy na temat wychowania dzieci. Nie jestem psychologiem, nie jestem pediatrą - jestem mamą, która dzieli się zdobytą wiedzą, a czasami jakimiś przemyśleniami na temat rozwoju dziecka.

Podobnie jak w przypadku porad dotyczących ciąży - nie przedstawiam tu prawd absolutnych. To moje subiektywne spojrzenie na rozwój mojego dość nietypowego dziecka.



O spaniu - razem czy osobno?
Zaczyna się niewinnie. Dzieciątko jest malutkie i nie zajmuje dużo miejsca. A powodów mamy tysiące, z czego na pierwszy plan wysuwa się nocne karmienie. Niejedna mama w pierwszych miesiącach życia dziecka chodzi na rzęsach z niewyspania. I nawet najbardziej zaprawiona w bojach o łoże małżeńskie (żeby pozostało łożem małżeńskim) wreszcie składa broń i karmi na tzw. śpiocha.



Lampka nocna
Wydaje mi się, że to rodzice przyzwyczajają dziecko do spania przy świetle. Tak jest wygodniej. Kiedy w środku nocy usłyszymy dziwny dźwięk dochodzący z łóżeczka, wystarczy jeden rzut oka i wszystko widać jak na dłoni. Dzięki temu można szybko zdecydować, czy trzeba wstawać do dziecka, czy można spać dalej.



Kilka słów o noszeniu na rękach
Ostatnio Dzidzia dość często bywa w towarzystwie babć, dziadków, cioć i wujków. Wtedy zawsze znajdzie się ktoś, kto zapragnie ją wziąć na ręce. I przy tej okazji chciałabym skrobnąć o dość powszechnym problemie, jakim jest noszenie na rękach.






Wymuszenia
Chciałam się dzisiaj podzielić swoją obserwacją na temat kolejnego etapu rozwoju małego dziecka. Mam na myśli badanie przez małego człowieczka, gdzie są granice dopuszczalności. Wszelkiej.




Wyznaczanie granic
Wracam do tematu, bo wtedy jedynie zarysowałam problem i nasze rozwiązanie polegające po prostu na byciu konsekwentnym. Powiem wprost: Nie jest tak, że jeśli dziecku na wszystko się pozwoli, to będzie najszczęśliwsze na świecie. Ale nie chodzi też o zamknięcie dziecka w klatce i zabronić mu wszystkiego. Granice trzeba określać mądrze.



Płacz - nowy sposób na wymuszenie
Chciałabym tu nawiązać do mojego postu poświęconego manipulacji. Przychodzi bowiem taki dzień w życiu każdego dziecka, gdy do manipulowania zaczyna ono wykorzystywać płacz… Zauważyliście to? Wasze dziecko ryczy wniebogłosy, ale jakimś takim mało przejmującym płaczem, od którego nie rozrywa Wam serca.




O zachowaniu się przy stole
Poruszę temat jedzenia. Ostatnie kilka tygodni zajęło mi małe śledztwo pt. dlaczego moje dziecko nie chce jeść. Dodam, że nie chce jeść zupek, które wcześniej uwielbiało. Pluje dalej jak widzi i nic nie działa: ani prośba, ani groźba. Nic. Kompletnie.




Gryziemy
Gryziemy. Mamy już 6 wyrżniętych ząbków i gryziemy wszystko jak leci. Najchętniej mamę w szyję lub ramię podczas przytulania. Albo wzdłuż ręki. I ostatnio miałam poważną rozmowę z babcią na ten temat. Bo staramy się uczyć Młodą, że gryzienie ludzi to nie za bardzo odpowiednia metoda wyrażania swoich uczuć.




Straszenie dzieci
Pogadankę na temat straszenia odbyliśmy już z dziadkami jakiś czas temu, kiedy tylko takie akcje zaczęły się pojawiać. Bez skutku. Ja już nie mam pomysłu, jak inaczej ochronić moje dziecko, które najwyraźniej mocno sobie te historie bierze do serca i potem to przeżywa.


Mobilność
Szczera rozmowa z pediatrą i utwierdziłam się w przekonaniu, że nie należy stymulować tak małego dziecka do chodzenia. Niestety sprawa jest o tyle skomplikowana, że dziadkowie już zapoznali Dzidzię z urokami postawy dwunożnej i moje sprytne dziecko nie życzy sobie raczkować.



Buty
Skoro Młoda wędruje na stópkach, postanowiliśmy sprawić jej buciki. Pominę tu kwestię finansową, bo jeśli jakikolwiek rodzic to czyta, to wie, ile kosztują butki dla dziecka. Co gorsza, stopa berbecia rośnie tak szybko, że tych butków trochę się nakupi w najbliższej przyszłości. Ech...



Refleksje po-delegacyjne
Przy okazji delegacji (nie było mnie raptem trzy dni... ale zawsze to rewolucja dla maluszka) muszę stwierdzić, że jeden z moich pomysłów wychowawczych przyniósł wspaniałe efekty. Od samego początku starałam się dzielić Dzidzią z innymi bliskimi. To nie jest takie proste, bo my, mamy, chcemy być dla naszego dziecka całym światem i nie dopuszczamy innych do niego. Myślę, że to błąd.



Przedszkole
Akcja pt. „Przedszkole” zaczęła się mniej więcej rok temu, kiedy Młoda miała 2,5 roku. Do tej pory opiekowali się nią dziadkowie, kiedy my byliśmy w pracy. Teraz trzeba było ją przygotować na to, że zostanie z obcymi ludźmi na 8 godzin.




Konsekwencja, konsekwencja i raz jeszcze konsekwencja
Od zawsze - i często powtarzam to na moim blogu - trzymamy się żelaznej zasady, że jesteśmy konsekwentni. Jak coś obiecamy, dotrzymujemy słowa. Jak zakazujemy - nie ma szans na taryfę ulgową. I po raz kolejny dzisiaj stwierdziliśmy, że to procentuje, choć jest to dla nas wysiłek emocjonalny, co każdy rodzic potwierdzi…




Bajki
Kiedyś miałam takie ideały, że postaram się wychować dziecko z daleka od tv. Drażniło mnie, gdy widziałam inne dzieci posadzone przed telewizorem, żeby był spokój na pięć minut. Teraz moje własne dziecko najchętniej siedziałoby na kanapie i patrzyło się w tv. Porażka wychowawcza.




Czego rodzic może nauczyć się z bajek...
Ostatnio odkryłam, że dorosły człowiek też może się czegoś nauczyć z bajek. Obejrzałam z moją córeczką bajkę pt. „Dzwoneczek i uczynne wróżki”. Jest tam dziewięcioletnia dziewczynka imieniem Lizzy, która wierzy we wróżki…



Przygoda z książką
Uwielbiam czytać. Wydaje mi się, że ludzie nieczytający książek są w jakiś sposób ułomni. Żadna (nawet najbardziej kolorowa) bajka ani film (nawet okraszony niesamowitymi efektami specjalnymi) nie uruchomi wyobraźni tak jak dobra książka. Przy czym trzeba tę wyobraźnię najpierw wyćwiczyć.



Książki – to się opłaca
Do napisania tego posta zainspirowała mnie historia, którą jakiś miesiąc temu ktoś nagłośnił (jakiś portal wyciągnął sensację z Facebooka). A dotyczyła ona tatusia, który czyta dziecku książkę podczas jazdy MPK. No cóż… Ja też spotykam w MPK jakiegoś tatusia, który czyta swojej trzyletniej (na oko) córeczce. Ja sama czytam córce w MPK.


Trochę tej racji mam...
Zacznijmy od tego, że jakiś czas temu dopadłam książkę pewnego terapeuty rodzinnego, który utwierdził mnie w przekonaniu, że całkiem nieźle wychowuję moje dziecię. Książka, którą przeczytałam, spodobała mi się nie dlatego, że nagle jakiś psycholog napisał, że postępuję właściwie. Spodobała mi się, bo skłoniła mnie do przemyśleń…



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szkoła w czasach pandemii

Nauka w domu

Praca z domu - fakty i mity