O babciach

A dzisiaj chciałam napisać o babciach :-)

Może dlatego, że wczoraj odwiedzili nas teściowie? Ale nie zamierzam narzekać na moją teściową. Będę nietypową synową, która nie oskarża matki swojego męża o całe zło istniejące na tym świecie...

Zacznę może od tego, że właśnie od teściowej dostałam książkę pt. "Od noworodka do przedszkolaka. Rady dla rodziców" pod red. doc. dr hab. med. Marii Kamińskiej. Książkę tę wydano w 1979 r. i teściowa korzystała ponoć z tej publikacji. 

Dlaczego mówię o tej książce? W końcu mnóstwo porad będzie nieco przestarzałych. Ani słowa o pieluszkach jednorazowych, słoiczkach, fotelikach samochodowych itp. A jednak... Znajduję tam wiele pożytecznych porad. I dzisiaj chciałam zacytować tę, która sprawiła, że książka spodobała mi się już na starcie. Posłuchajcie:

"Osobnym problemem jest właściwy układ stosunków z babcią (dziadkami), która w chwili pojawienia się wnuczka często przeżywa swoje powtórne macierzyństwo. Zarówno oddanie jej dziecka pod wyłączną opiekę i uznanie decydującego głosu w sprawach wychowania i pielęgnowania dziecka byłoby błędem, jak i niewykorzystanie jej pomocy oraz jej bogatego doświadczenia jako matki i żony."

Tja... Trzeba przyznać, że wiele zależy od rodziców. Jak napisałam w pierwszym poście, zostałam zasypana radami. Wybieramy z mężem te, które wydają nam się najlepsze dla naszego Maluszka. Kiedy zachowanie jednej bądź drugiej babci nam się nie podoba, po prostu mówimy o tym od razu, szczerze. I mamy to szczęście, że obie babcie są mądrymi kobietami i można z nimi normalnie porozmawiać. Obce mi są te mrożące krew w żyłach historie o teściowych.

Jak więc wychować babcie, żeby nam nie zagłaskały dziecka? Trzeba być konsekwentnym. Konsekwencja jest kluczem w wychowaniu. Także naszego dziecka :-) Dobrze też jest mieć jakiś pogląd na wychowywanie maluszka. Zgodny pogląd, którego jesteśmy w stanie bronić w sytuacji, kiedy ktoś z butami zacznie nam wchodzić w proces wychowawczy.

Nie mam innej recepty na sukces. Ale też nie jestem w sytuacji ekstremalnej, kiedy babcie wchodzą młodym rodzicom na głowę. Czasami trudno odciąć się od emocji i spokojnie wytłumaczyć, że trzeba być babcią, a nie mamą. Zresztą... Babcie mają przywileje zakazane dla mam. Na przykład: mogą bezkarnie rozpieszczać wnuczęta. A rodzice niech wychowują :‑) Tak mawia moja mama...

I tego się trzymajmy. Pozwólmy naszym mamom i teściowym wykazać się jako babcie. Ale nie przesadzajmy w drugą stronę. Żeby się nie okazało, że babcie zaczną się bawić w matki. One już swoje dzieci wychowały. Teraz mogą rozpieszczać wnuki. I na to trzeba im pozwolić. Oczywiście z umiarem :-)

Buziaki!

Komentarze

  1. No zgadza się, gdzieś trzeba jakiś złoty środek odkryć ;). No i cóż, czasem nie jest łatwo, czasem jest lepiej, ale bez dziadków byłoby nam - rodzicom - o wiele trudniej.

    Zresztą, ja tam twardo wyznaję zasadę, że JA wychowuję, ONI rozbawiają ;). Takie zdroworozsądkowe podejście. I póki co całkiem nieźle działa zarówno, jeśli chodzi o moich rodziców, jak i teściów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nam było o tyle trudniej, że babcia i dziadek opiekują się Młodą, kiedy my jesteśmy w pracy. Więc nie mogli sobie pofolgować, bo spędzali z dzieckiem bardzo dużo czasu i nie wyobrażam sobie, co by było, gdyby tylko rozpieszczali.
    Ale przeszłam kilka batalii o sprawy zasadnicze, bo razem z mężem mieliśmy pewien pogląd na daną sprawę, a dziadkowie rujnowali nasze misterne plany wychowawcze - co od czasu do czasu opisywałam na tym blogu.
    Na szczęście prędzej czy później osiągaliśmy kompromis i udało nam się nie rozpuścić za bardzo naszej dziewczynki :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Szkoła w czasach pandemii

Nauka w domu

Praca z domu - fakty i mity