Walentynki z Dzidzią
Dziś Walentynki... Zazwyczaj cała ta otoczka różowo - czerwona tylko działała mi na nerwy. Wczoraj w sklepie prawie dostałam oczopląsu na widok tych wszystkich serduszek z napisem "I love you".
Osobiście nigdy nie traktowałam tego dnia jakoś specjalnie. Uważałam, że każdy dzień jest świętem kochających się ludzi. Tyle, że pojawienie się dziecka w rodzinie wpływa dość istotnie na to świętowanie... Rodzice muszą się nieźle napocić, żeby wyrwać się spod kurateli swojej pociechy. Która - że wspomnę na marginesie - ma osławiony już radar pt. "wyczuję, kiedy jest najbardziej nieodpowiedni moment na przypomnienie o sobie".
Generalnie dziecko zmienia życie pary w życie rodziny. Kto ma dziecko, ten zrozumie. Najważniejsze jest wtedy uporządkowanie sobie życia w taki sposób, żeby wszystko nadal było naturalne. Czyli żeby wszystko było po staremu, ale w nowych warunkach.
To nasze pierwsze Walentynki z Dzidzią. Dzień jak co dzień. Nic nadzwyczajnego, bo my nie podążamy za modą. Wolimy mieć Święto Zakochanych każdego dnia.
właśnie. Życie pary zamienia się w życie rodziny. Trudne do zmiany, co? Boję się, ze M. do tego się nie przyzwyczai...oda.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńNo, nie będzie miał za bardzo wyboru :-) Dziecko nie uznaje kompromisów... A zresztą nie martw się na zapas. Zobaczysz, jak Twój M. zwariuje na punkcie Czarka! Nie odpędzisz go od dziecka!
OdpowiedzUsuń