Wymuszenia

Ostatnio coś nie mogę znaleźć czasu na pisanie... Młoda jest coraz bardziej mobilna i nie daje chwili wytchnienia. Teraz udało się ją wreszcie namówić na drzemkę, więc skorzystam z okazji i coś napiszę.

Chciałam się dzisiaj podzielić swoją obserwacją na temat kolejnego etapu rozwoju małego dziecka. Mam na myśli badanie przez małego człowieczka, gdzie są granice dopuszczalności. Wszelkiej. Oboje z mężem bardzo się pilnujemy, żeby konsekwentnie czegoś zakazywać lub konsekwentnie na coś pozwalać. Co nie zmienia faktu, że dziadkowie czasami mają odmienne zdanie. I pozwalają na rzeczy wyraźnie zakazane: pilot tv, telefon komórkowy i klucze.

Nie wiem... Czy ja mówię niewyraźnie? Widziałam w akcji dzieci, które unicestwiały te przedmioty w mgnieniu oka (wystarczy wyrzucić z drugiego piętra albo wrzucić do toalety... naprawdę 10 sekund roboty...) i uświadamiałam, uprzedzałam, prosiłam. Na nic. Ja się nie znam. I już naprawdę byłoby mi wszystko jedno, bo to nie mój pilot, nie moje komórki, nie moje klucze. Tyle że Młoda ma teraz mętlik w głowie, bo co to? Raz wolno, a raz nie wolno? Czyli jednak wolno? No i mamy teraz w domu jazdę z próbami wymuszenia. Mam nadzieję, że etap wyznaczania granic w końcu minie i wygramy konsekwencją w postępowaniu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szkoła w czasach pandemii

Nauka w domu

Praca z domu - fakty i mity