Święta, święta i po świętach…
Tak długo się czeka na Święta i zawsze mijają za szybko. Tym razem był to czas o tyle wyjątkowy, że po raz pierwszy przeżywaliśmy go z Dzidzią...
Jest coś niesamowitego w przeżywaniu Świąt w komplecie. Mam na myśli siebie, męża i naszą pociechę. Rok temu o tej porze głaskałam brzuch i martwiłam się, jak ja – przy moim niskim progu bólu – urodzę dziecko, marząc jednocześnie, żeby już je tulić do siebie. Teraz moja Dzidzia codziennie dostarcza mi tyle radości, że wydaje mi się, że moje serce nie pomieści całej tej miłości. A ono codziennie mieści jej coraz więcej.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
ja właśnie głaszczę brzuch i boję się, ze będę robić kupę w obecności obcych ludzi... Nic mnie tak nie przeraża jak ta myśl!oda.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim: nie głaszcz brzucha! Mówię poważnie... To dobra rada od mojej położnej :-) A po drugie: nie przejmuj się na zapas. Jak przyjdzie co do czego, zupełnie nie będzie Cię obchodzić kto patrzy, jak robisz to i owo. Wierz mi :-)) Swoją drogą... Chyba napiszę o tym wkrótce...
OdpowiedzUsuń