Lista rzeczy niepotrzebnych

Zgodnie z obietnicą ostatnia partia wyprawkowa.

Zacznę od tego, że każdy może wpisać na tę listę wszystko to, co napisałam w części drugiej wyprawki (czyli rzeczy niekoniecznie potrzebne). Moja klasyfikacja jest czysto subiektywna. To, co tam umieściłam ułatwia życie i pielęgnację dziecka, ale można sobie poradzić i bez tego. Więc wszystko to kwestia gustu i portfela.

Dzisiaj o tym, czego raczej NIE kupujcie. No, chyba że BARDZO, BARDZO chcecie.
  • Gąbka – wierzcie mi, zupełnie bezużyteczna. Małe dziecko myje się co najwyżej myjką (można kupić w kształcie zwierzątka lub zwykłej rękawiczki. Gąbka to tylko siedlisko bakterii. W dodatku wytwarza masę piany, która może się dziecku dostać tu i ówdzie. Zdecydowanie odradzam.
  • Torba na pieluchy – kolejny wynalazek, który służy chyba nabiciu kasy producenta. Zważywszy na fakt, że praktycznie przy KAŻDYM wózku jest w zestawie dopasowana do rączki torba, nie ma sensu rujnować się na drugą. Zresztą wyobraźcie sobie takiego rodzica, który idzie z dzieckiem na spacer, taszcząc trzy torby ze sobą.
  • Ręcznik na ramię do odbekiwania niemowląt – hmmm… o ile torbę bym jeszcze zrozumiała, to tutaj naprawdę nie wiem, czemu nie można posłużyć się zwykłą pieluszką tetrową. Jak ktoś chce być „trendy”, to nie widzę przeszkód w zaopatrzeniu się w taki ręcznik, ale uprzedzam: trzeba ich będzie zakupić co najmniej kilka, biorąc pod uwagę fakt, że dziecko odbekuje po każdym karmieniu, a ulać może co najmniej kilka razy dziennie.
A na koniec HIT SEZONU! Zostawiłam sobie na deser największy przekręt producentów gadżetów dla dzieci. Jakże łatwo jest nabrać się na umiejętny chwyt reklamowy, jakim jest wykorzystanie dobrych intencji rodziców, żeby zapewnić dziecku pełnię komfortu i bezpieczeństwa. Mówię tu o macie monitorującej ruch i oddech dziecka. Sama prawie dałam się namówić na taki zakup, ale na szczęście wcześniej zasięgnęłam rady pediatry. Dowiedziałam się, że taki sprzęt jest przydatny wtedy, gdy dziecko rodzi się z jakąś wadą np. obniżonym napięciem mięśniowym. Istnieje wówczas zagrożenie wystąpienia bezdechu niebezpiecznego dla dziecka. Jeśli zaś dziecko rodzi się zdrowe, to dajemy zarobić producentom urządzenia, które w ogóle nam się nie przyda.

Na dzisiaj tyle.

Jeśli macie własne propozycje rzeczy niepotrzebnych, chętnie coś dopiszę do listy :-)

Dodam na marginesie, że przedmiot wymieniony przeze mnie na samym początku przydał się dopiero po roku, kiedy Młoda odkryła, że może się tym bawić. Ot, kolejna zabawka do kolekcji klocków…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szkoła w czasach pandemii

Nauka w domu

Praca z domu - fakty i mity