Czas dla siebie

Dziś naszła mnie myśl, jak my – rodzice – jesteśmy skrzywieni przez obyczaje. Przepraszam za określenie „skrzywieni”, ale inne nie przychodzi mi do głowy. A zaraz Wam wyjaśnię, co mam na myśli. Niedawno byłam w delegacji służbowej i mogłam po raz pierwszy od miesięcy zjeść leniwe śniadanie i pójść na popołudniowy spacer na miasto – zupełnie w samotności. Było to dla mnie tak dziwne uczucie, że aż skłoniło mnie do refleksji. Czy nie jest tak, że niemal każdy rodzic czuje wyrzuty sumienia natychmiast po tym, kiedy zrobi coś tylko dla siebie? Bo czas poświęcony sobie jest czasem, z którego obrabowaliśmy nasze dzieci lub/i swoją połówkę.

Nie zrozumcie mnie źle. Nie zamieniłabym swojego życia, które mam, na egzystencję singla, który ma czas na swoje hobby, rozwój czy podróże. Ale raz na jakiś czas dobrze jest sobie przypomnieć, że poza byciem żoną i matką, jestem też przecież sobą…

Wtedy po prostu miałam jedno popołudnie całkowicie dla siebie, kiedy mogłam nie myśleć o całej logistyce związanej z prowadzeniem domu i wychowywaniem dziecka, za to mogłam poszwendać się po mieście, obejrzeć parę zabytków, wystawić twarz do słońca… Ostatnio tak się poczułam, kiedy mój mąż zabrał córkę na plac zabaw, a ja poszłam do kawiarni na kawę. Taki prezent od męża. A z mojej strony szczyt egoizmu… Mea culpa.

Ta delegacja uświadomiła mi, że koniecznie muszę częściej myśleć o relaksie. To nie muszą być oczywiście dwa dni. Wystarczyłaby godzinka lub nawet 30 minut – za to częściej niż raz na pół roku. Człowiek od razu jest bardziej wyluzowany i szczęśliwszy. No i ma siłę i energię do tego, żeby cieszyć się rodziną. Bo tak to teraz wygląda – trzeba mieć tego ogromne zasoby, żeby wytrzymać tempo, pomysły i niespożytą energię trzylatka :-)…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szkoła w czasach pandemii

Nauka w domu

Praca z domu - fakty i mity