Wakacje, wakacje

Ach, jak dobrze zrobić sobie trochę wolnego od pracy zawodowej i pojechać na wczasy. Oczywiście, byłoby błogo opływać w pieniądze i pojechać sobie do hotelu, gdzie podstawią mi pod nos wszystkie śniadania, obiady i kolacje, wymienią pościel i ręczniki, a na dodatek zaoferują leżaki, parasole i drinki „z palemką”. Póki co nie grozi mi taki dobrobyt i wczasy odbywają się w wersji: licz na siebie. Wiąże się to oczywiście z pewnymi domowymi obowiązkami, bo to, co w hotelu miałabym podsunięte pod nos, tu musiałam sobie przygotować. Na szczęście pojechaliśmy na wakacje w dość licznej ekipie, więc można było tymi obowiązkami nieco się podzielić.

Przy okazji doszłam do wniosku, że „wczasy” i „wypoczynek” to nie są pojęcia równoważne. Przynajmniej jeśli chodzi o ich pojmowanie przez facetów. Czasami naprawdę zachowują się, jakby pojechali na wycieczkę z opcją „all inclusive”, tyle że zapewnianą przez ich kobietę. Na takich wczasach chcą wypoczywać i cała logistyka, aprowizacja i tym podobne ceregiele załatwią się same jak pod dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Bo każda kobieta jest tak naprawdę dobrą wróżką, która zawsze wyczaruje wolny czas dla faceta, dzieci, domu i siebie (kolejność NIE JEST przypadkowa!). Dodam jeszcze sarkastycznie, że po kilku latach odwalania etatu dobrej wróżki kobieta zmienia się w wiedźmę i staje się nie do zniesienia.

Dobra, będę sprawiedliwa i dodam, że nie wszyscy faceci są tacy źli. Na szczęście do tych chwalebnych wyjątków zalicza się mój mąż J.

Tak naprawdę chciałam się podzielić z Wami refleksją na temat wakacji spędzanych z dziećmi. Wynika ona z obserwacji poczynionych na plaży. Zauważyłam, że ludzie stają się strasznie nerwowi podczas wypoczynku. Krzyczą na dzieci, które też wrzeszczą jak opętane. Wszystko przypominało trochę apokalipsę, ewentualnie piekło.

Zastanawiałam się, z czego to wynika. Dlaczego ludzie, którzy zapłacili niemałe pieniądze, żeby pojechać na wakacje, nie cieszą się z czasu spędzanego z bliskimi osobami?

Odnosiłam czasami wrażenie, że na te wczasy przyjechali ludzie kompletnie sobie obcy. Rodzice przez cały rok ciężko pracują (bo takie mamy teraz czasy), dzieci od rana siedzą w szkole, a potem są wożone po różnych zajęciach dodatkowych. W weekendy cała rodzina jedzie do centrum handlowego i spędza czas osobno – każdy na swoich rozrywkach. Nic więc dziwnego, że wyłączeni z tego błędnego koła codziennej rutyny członkowie rodziny nagle ze zdziwieniem stwierdzają, że nie mogą ze sobą wytrzymać. Dzieci czują, że mają wakacje i że w związku z tym więcej im wolno. Dostają wakacyjnego szału i wyprowadzają z równowagi swoich rodziców, którzy chcieli w ciągu tych dwóch – trzech tygodni odpocząć od codziennych obowiązków, pracy. I pragną tylko chwili świętego spokoju.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szkoła w czasach pandemii

Nauka w domu

Praca z domu - fakty i mity