Bajki

Długo się zastanawiałam, jak ugryźć temat, który w ostatnim czasie zaprzątał mi głowę. Zaczęło się niewinnie od drobnej obserwacji. Pod wieczór moja córka ogląda bajkę na dobranoc i pewnego dnia zauważyłam, że przy tym oglądaniu dość często mruga. Wręcz mruży oczy, jakby ją bolały. Pomyślałam wtedy, że pewnie dużo tej telewizji miała w ciągu dnia, ale może to był incydent. Następnego dnia sytuacja się powtórzyła, więc postanowiłam porozmawiać z dziadkami, żeby ograniczyli Młodej tę telewizję.

Jak się już domyślacie, nie mam zbyt wysokich notowań u dziadków. Jak o coś proszę, to zazwyczaj spotykam się z pełnym pobłażania uśmiechem, a moje prośby puszczone są mimo uszu. Czasami czuję się trochę przeźroczysta i odechciewa mi się mówić, skoro moje słowa i tak nie trafiają do uszu odbiorców.

Do tego wszystkiego dochodzi niezbyt szczęśliwy dobór bajek. Okazało się, że moje dziecko uwielbia bajkę pt. "Tom i Jerry", w której kot z myszą prześcigają się w złośliwościach i rękoczynach. Ciężko takiemu dwulatkowi wytłumaczyć, że jak się kogoś podpali albo potnie na kawałki, to wcale nie jest to zabawne. I nie zdrowieje się po czymś takim w pięć minut.

Oboje z mężem wprowadziliśmy cenzurę i "Toma i Jerry'ego" nie ma w repertuarze u nas. Ale jest u dziadków... I moja córka chłonie "wartości" przekazywane przez autorów, co potem przejawia się w dziwnych zachowaniach i tekstach. Póki co staramy się tłumaczyć, powtarzać, że to jest bajka i w prawdziwym życiu tak nie wolno. Nie chciałabym, żeby Młoda przywaliła komuś na placu zabaw jakimś kamieniem, bo widziała w bajce, że to takie zabawne.

Pocieszające jest to, że sporo jest bajek wartościowych. Wymaga to od nas poświęcenia czasu i obejrzenia ich z naszym dzieckiem. Zachęciliśmy córkę do obejrzenia znanego z dzieciństwa Filemona i bardzo jej się spodobał! Widocznie ma słabość do kotków... Odkryliśmy też wspólnie Dorę i Diego, którzy poza treściami wychowawczymi (pomaganie przyjaciołom i zwierzątkom), uczą też kilku słów po angielsku. Da się? Da się. Tylko trzeba rzeczywiście zainteresować się tym, co nasze dziecko ogląda. W tym wieku chłonie wiedzę jak gąbka, więc warto przekazać mu dobre wzorce, a nie przemoc i złośliwości.

Na koniec jeszcze mała refleksja. Dotycząca telewizji. Kiedyś miałam takie ideały, że postaram się wychować dziecko z daleka od tv. Drażniło mnie, gdy widziałam inne dzieci posadzone przed telewizorem, żeby był spokój na pięć minut. Teraz moje własne dziecko najchętniej siedziałoby na kanapie i patrzyło się w tv. Porażka wychowawcza. A może inaczej się nie da w dzisiejszym świecie, kiedy rodzice są zagonieni i nie mają czasu nawet wypocząć? Nawet nie wiem, kiedy moja córka połknęła haczyk i zaczęła być fanką bajek w telewizji. Pocieszam się myślą, że kiedy ma wybór między zabawą z rodzicami a tv, to jednak wybiera nas. Problem w tym, że nie zawsze możemy poświęcić jej cały swój czas. Doba jest za krótka na wszystko.

Komentarze

  1. dzieci nie mam ale za to słodką chrześnicę z ktorą mieszkam na co dzien :)
    Polecam bajki zou i ksieżniczka Zosia oraz Henio tulistworek na dysney junior :))
    A co do telewizji mamy teraz mądre bajki ktore uczą dzieci wiele.
    po małej widze jak dzięki bajka się rozwija... choć też woli zabawę ze mną ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale musisz przyznać, że to dorosły musi obejrzeć z dzieckiem jakąś bajkę i zadecydować, czy ona rozwinie malucha, czy mu zaszkodzi. Bo niestety teraz jest mnóstwo bajek, które są śliczne, ale przekazują złe wzorce. I to o nich pisałam. Ale dzięki temu, że oglądam bajki z moją córką, wiem, kiedy zareagować.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Szkoła w czasach pandemii

Nauka w domu

Praca z domu - fakty i mity