Poradnik żywienia małego dziecka

Chciałam dzisiaj polecić lekturę "Poradnika żywienia dziecka w wieku od 1. do 3. roku życia" opracowanego przez Instytut Matki i Dziecka. Opracowanie można ściągnąć ze strony Instytutu Matki i Dziecka.

Przeczytałam dość wnikliwie ów poradnik, bo moje dziecko tak jakby nie przybiera na wadze. Problem polega na tym, że rośnie mi mały niejadek, który nie lubi nowości. Pierwszą moją myślą była refleksja, że bardzo trudno przyjdzie nam wprowadzić w życie zawarte w nim porady.

Niestety nie mam wyłącznego wpływu na to, co moje dziecko je. To naturalna konsekwencja zostawiania pociechy pod opieką babci. Mogę zostawiać elaboraty, prosić, błagać - wszystko na nic. Dziadkowie podsuwają Młodej różne przekąski i niczego nie potrafią jej odmówić. Nie pisałam chyba o eksperymentalnym podaniu dziesięciomiesięcznej Dzidzi kiszonej kapusty - bo przecież woda z kiszonej kapusty jest bardzo zdrowa na żołądek! I miałam urozmaicony weekend serią biegunkową o zapachu, który wybitnie wskazywał na winowajcę :-)

W związku z tym, że dziadkowie mają swoje poglądy na temat żywienia wnuczki, moje dziecko poznało już smak żurku z białą kapustą (nieważne, że ja potem muszę się użerać z następstwami, skoro jej smakowało!), parówek czy frytek... I dostaje naprawdę małpiego rozumu na ich widok. Ręce mi opadają.

To ekstremalne przykłady, ale na szczęście nie jest tak całkowicie źle. Młoda uwielbia warzywa i ryby. Potrafi wchłonąć brokuły, ogórki czy pomidory w każdej ilości - mniej więcej póki je widzi na talerzu. A jej ulubionym owocem jest... cytryna. Dla niej potrafi rzucić wszystko ;-)

Poradnik żywienia był dla mnie interesującą lekturą. Dobijającą, bo odkryłam masę niedociągnięć w kwestii żywienia. Ale również inspirującą, bo zaproponowano przykładowy jadłospis na cały tydzień dla dziecka w 2. i w 3. roku życia. Ot, rozwiązanie dylematów większości rodziców, którzy muszą odpowiedzieć sobie na trudne pytanie: co mam dać dziecku do jedzenia zamiast butli z mlekiem?

Od samej analizy jadłospisu pociekła mi ślinka. Zaproponowano naprawdę apetyczne posiłki. Aż miałabym ochotę wprowadzić taki "rozkład jazdy" dla całej rodziny. W moich zapędach hamuje mnie tylko stanowcze: "nie chcę", które Młoda wykształciła u siebie w ostatnim czasie. Więc przydałby mi się teraz poradnik, jak radzić sobie z (wspomnianą w poradniku) neofobią u małego człowieczka. Macie jakieś pomysły?

Komentarze

  1. Cóż, nasz mały też był niejadkiem :). Miał swoją własną listę ulubionych potraw ;). Poza tym na samym początku mieliśmy niezłe problemy z mlekiem. Dopiero po przerzuceniu się na sztuczne mleko zaczął przybierać na wadze. Teraz jest już nieźle, ale ma swoje "widzimisia" jedzeniowie.

    No i dziadkowie... Rozpieszczają, dokarmiają według własnej woli i takie tam ;). Ale chyba właśnie od tego tak naprawdę dziadkowie są, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  2. Młoda upodobała sobie jedzenie pojedynczych elementów. Nie zje kanapki z pomidorem, tylko najpierw wchłonie samego pomidora, a za pół godziny zacznie skubać suchą bułkę...
    A co do dziadków - w pełni się zgadzam. Są od rozpieszczania... Problem w tym, że Młoda więcej czasu (w tygodniu) spędza z nimi i mają oni ogromny wpływ na jej wychowanie. Więc niestety nie mogą tylko rozpieszczać, bo nie wiem, co by wyrosło z Młodej :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Szkoła w czasach pandemii

Nauka w domu

Praca z domu - fakty i mity