Płacz - nowy sposób na wymuszenie

Ostatnio dojrzewał we mnie pewien temat. Chciałabym tu nawiązać do mojego postu poświęconego manipulacji. Przychodzi bowiem taki dzień w życiu każdego dziecka, gdy do manipulowania zaczyna ono wykorzystywać płacz...

Zauważyliście to? Wasze dziecko ryczy wniebogłosy, ale jakimś takim mało przejmującym płaczem, od którego nie rozrywa Wam serca.

Wydaje mi się, że jest to kolejny etap badania przez dziecko, gdzie są granice i jak wiele mu wolno. Mnie trafił się egzemplarz nietypowy. Im moja córka staje się starsza, tym bardziej utwierdzam się w tym podejrzeniu. Trochę mi to utrudnia pisanie tego bloga, bo zaczynam tracić rozeznanie, co jest moją dobrą praktyką, a co cudem :-) Ale mimo tej nietypowości, zdarzają się Młodej wybryki typowe dla jej wieku. Tak było np. z owym płaczem wymuszeniowym, o którym dzisiaj wspominam.

Na początku byliśmy trochę zdezorientowani. Młoda płakała, ale nie reagowała na jakąkolwiek próbę nawiązania kontaktu. Przyciskała tylko piąstki do oczu i ryczała okropnie. Coś nam nie pasowało w tym jej nieszczęściu. Tym bardziej, że napad tego strasznego płaczu miał miejsce bezpośrednio po wyraźnym złamaniu jednej zasady. Wiedziała, że zrobiła źle. Rozpłakała się zatem, bo zazwyczaj pocieszaliśmy ją w nieszczęściu. Po kilkudziesięciu sekundach zorientowaliśmy się, że chyba mamy do czynienia z wymuszeniem. Powiedzieliśmy jej, że wiemy, że nie płacze naprawdę. I łzy wyschły w ciągu kilku sekund.

Pytanie: czy mój nietypowy egzemplarz zareagował nietypowo i nad wiek dojrzale? Czy raczej coś w tym jest i warto wytłumaczyć dziecku, że są pewne zasady, których się przestrzega, a udawany płacz nic nie daje?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szkoła w czasach pandemii

Nauka w domu

Praca z domu - fakty i mity